Fot. Flickr.com, LifeSupercharger
Inwestorzy uciekają, bo prąd jest drogi
Z Pomorza, jako lokalizacji swojego biznesu, uciekł ostatnio bogaty inwestor. Miały powstać setki nowych miejsc pracy, ale z tej inwestycji ostatecznie zrezygnowano z powodu ... zbyt wysokiej ceny prądu. Biznesmen zauważył, że ceny energii są tu wyższe o 25% w porównaniu z południową częścią kraju. Prezes Pracodawców Pomorza twierdzi natomiast, iż konsumenci w północnej Polsce płacą nawet o 40% więcej za prąd.
Zmiana sprzedawcy energii nie pomoże
Problemu nie rozwiązuje prawo do zmiany sprzedawcy energii elektrycznej. Dlaczego? Wysokie stawki nie dotyczą, bowiem opłat za zużyty prąd, a opłat za dystrybucje. Stawki te są uzależnione od naszego miejsca zamieszkania czy prowadzenia działalności gospodarczej. Nie mają, zatem nic wspólnego ze sprzedawcą energii. Dystrybucyjne opłaty uwarunkowane są rozległością oraz awaryjnością sieci. Na terenach, które są obszerne i jednocześnie słabo zaludnione koszt dystrybucji prądu jest sporo większy niż przykładowo na Śląsku.
Północ słono płaci przez ekologię?
Organizacja Pracodawcy Pomorza podkreśla również, że swój udział w drogim prądzie na Północy Polski ma ekologia, a konkretnie wiatraki. W tej części kraju umieszczonych jest, bowiem najwięcej turbin wiatrowych, a do ich wszystkich trzeba przecież doprowadzić przyłącza. Przedsiębiorstwo Energa, która na tym terenie jest dystrybutorem prądu ponosi kolosalne koszty za tzw. system zakupu energii przez sprzedawców z urzędu. Owy system jest korzystny, ale tylko dla producentów zielonej energii.
Sprzedaż z urzędu
Praktycznie rzecz biorąc, wytwórcy prądu z OZE w przypadku spadku cen energii na rynku dokonują jej sprzedaży po urzędowej cenie, która w danej chwili jest wyższa od rynkowej. W takiej sytuacji spółka obrotu ma obowiązek zakupić taką energię, choć jej cena jest niekorzystna. Co istotne, owy mechanizm nie funkcjonuje w drugą stronę. Jeśli zatem rynkowe ceny będą rosły, to producenci energii zielonej mają możliwość jej sprzedaży po cenie wyższej i ominięcie systemu sprzedawców z urzędu. Przedstawiciele Energi poinformowali, iż w samym tylko pierwszym kwartale tego roku odchylenie od rynkowych cen opiewało na kwotę ponad 50 mln zł. Takie koszty mają odzwierciedlenie na cenie energii, a konkretnie na opłatach za dystrybucje.
Będą zmiany w przepisach?
Jedno jest pewne, dbające bardziej o ekologie regiony nie mogą ponosić wszystkich kosztów związanych z zieloną energią. Zmian nie wyklucza Urząd Regulacji Energetyki, nie ujawnia natomiast ich szczegółów. Wiadomo tylko, że rozliczenia zakupów zielonej energii będzie się odbywać w sposób mniej uciążliwy dla operatorów.
Agnieszka Kierzkowska, Redaktor naczelny