Z fałszywych rachunków do ataków hakerskich
Specjaliści od bezpieczeństwa komputerowego powiedzieli, iż odkryli złośliwe oprogramowanie, które znokautowało procesy dostarczani energii elektrycznej w stolicy Ukrainy. Rzecz działa się w ubiegłym roku, ale wirus został tak zmodyfikowany i dostosowany, aby móc zakłócić systemy w USA, gdyby nie wczesna interwencja. To odkrycie rzuca nowe światło kwestię bezpieczeństwa, z raportów prowadzonych w Stanach wnika, że ataki na sieć odnotowało, aż 17 przedsiębiorstw energetycznych, w tym cztery ogromne zakłady energetyczne. Gdyby atak się powiódł, bez prądu pozostałyby nawet dwa stany. Specjaliści toczą rozmowy na temat bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju, doszli do wniosku, że to tylko kwestia czasu, jak złośliwy program, zwany Crashoverride, zostanie testowany w Europie, a pierwszym celem ataku mogą paść kraje najmniej uprzemysłowione, dlatego zdecydowali się na ujawnienie sprawy. Taki atak mógłby spowodować większe zagrożenia dla kraju niż wprowadzenie tzw. 20 stopień zasilania, czyli ograniczenia w poborze mocy dla firm. Taka sytuacja wydarzyła się w 2015 roku, kiedy to kraj stanął przed ryzykiem niekontrolowanego blackoutu, wówczas na wniosek Polskich Sieci Energetycznych, rząd ograniczył rezerwy mocy.
Zagrożenia dla sieci
Brak energii elektrycznej to nie tylko niewygoda dla pojedynczy odbiorców, którzy martwią się o żywność zgromadzona w lodówce, ale dla całych grup. Kuleje transport, gdyż brak świateł i ulicznych lamp powoduje paraliż. Brak zasilania w szpitalach to groźba utraty życia dla wielu chorych. Na dłuższą metę mieszkańcy regiony bez zasilania mogą mieć ograniczony dostęp do wody pitej, która jest przecież przepompowywana wodociągiem zasilanym energią elektryczną. Zastanówmy się jakie spustoszenie sieje kilkugodzinna przerwa w zasilaniu, zatem skala ataku hakerskiego jest niewyobrażalna.
Grażyna Kulik, Redaktor