Fot. Flickr.com
Prosumenci
Poprawka, o której mowa może diametralnie zmienić rynek niewielkich słonecznych elektrowni. Chodzi tu o propozycję wdrożenia gwarantowanych cen sprzedaży prądu wyprodukowanego z mikroinstalacji OZE o mocy maks. 10 kW. Instytut Energetyki Odnawialnej wyliczył, że dzięki temu w ciągu pięciu najbliższych lat mogłoby powstać aż 200 tysięcy instalacji prosumenckich.
Ile płacimy za prąd?
Z danych GUS wynika, że przeciętna rodzina w Polsce na opłaty związane z życiem oraz energią wydaje ponad 1/3 swojego budżetu. Koszty te z dużym prawdopodobieństwem nie zmniejszą się. Warto będzie, zatem w obliczu rosnących cen energii elektrycznej zostać jej producentem. Póki, co zainteresowanie Polaków mikroelektrowniami jest znikome.
Będzie boom w fotowoltaice?
Tak, jeśli zmienią się przepisy odnośnie gwarantowanych cen. W myśl aktualnych przepisów osoba produkująca energie na swoje potrzeby może jej nadwyżkę sprzedać do sieci. Na dzień dzisiejszy proponowana stawka – ok. 0,16 zł jest niezadowalająca. Koszt zakupu prądu z sieci jest, bowiem aż trzykrotnie wyższy. Jeśli do tego dodamy, że elektrownia słoneczna o mocy 3 kW to wydatek rzędu nawet 25 tysięcy zł to inwestycja dla statystycznej polskiej rodziny jest mało atrakcyjna.
Nie będziemy płacić za energię?
Proponowane zmiany do ustawy wprowadzą obowiązek zakupu energii od prosumenta po cenie stałej w okresie piętnastu lat. Dla mikroelektrowni o mocy do 3 kW zaproponowano 0,75 zł za jedną kilowatogodzinę. Nieco niższa stawka ma obowiązywać w przypadku instalacji o mocy od 3 do 10 kW – 0,65 zł. Takie rozwiązania zdecydowanie zwiększą atrakcyjność mikroinstalacji. Jak szacuje Bank Ochrony Środowiska rodzina czteroosobowa, która zainwestuje w słoneczną mikroelektrownie o mocy 3 kW nie tylko nie będzie płacić za energię elektryczną, ale także otrzyma solidny zastrzyk finansowy.
Agnieszka Kierzkowska, Redaktor naczelna