Fot. Flickr.com
Nasi sąsiedzi górą
Jak podaje PAP szef Instytutu Studiów Energetyczny Andrzej Sikora, Polska dostała przysłowiowego prztyczka w nos i jest sama sobie winna. Powodem tej sytuacji jest "nieumiejętne zarządzanie ryzykiem związanym z dostawami energii". Na upały przygotowana była cała Europa, na forum poinformowali o tym Słowacy, a Niemcy nie muszą martwić się o dostawy energii dzięki mocy pochodzących z odnawialnych źródeł. Francuskie elektrownie, co prawda w upalne dni ograniczają produkcję energii, jednak odbiorcy nie są narażeni na brak zasilania, gdyż energia jest wówczas importowana z zagranicy, dodaje PAP.
Polacy sami sobie winni
Polska energetyka od lat nie jest usprawniana. "Posiadamy zbyt małe moce wytwórcze" relacjonuje prof. Świrski, jednocześnie dodaje, że zaistniała sytuacja była niekorzystna ze względu na wystąpienie kilku czynników. Brak wiatru nie zasiliłby elektrowni wiatrowych, a ciepła woda lub jej zupełny brak nie posłużyłaby do chodzenia reaktora jądrowego. W związku z takim rozwojem wydarzeń, w co ma zacząć inwestować Polska, aby uniknąć ograniczeń w dostawach energii w przyszłości?
Rozwiązania
Ile osób tyle rozwiązań, Justyna Piszczatowska z portalu WysokieNapięcie.pl podaje przykładowo, że rozbudowa systemów odnawialnych źródeł, jak i działania ze strony operatorów energii takie jak upowszechnienie redukcji poboru mocy na zamówienie powinny być przedmiotem rozważań przyszłych planów rozwoju energetyki. Za to ekspert prof. Świrski w wywiadzie dla Interia Biznes zaznaczył, że "dobrych rozwiązań nie ma żadnych." Pozornie wystarczyłoby zainwestować w nowe elektrownie, które zaczną dostarczać mocy interwencyjnej, tym samym wspomagać zapotrzebowanie w razie potrzeby. To rozwiązanie jednak nie będzie opłacalne, po co bowiem inwestować z nowe elektrownie, które mają jedynie dostarczać energię przez kilka godzin w skali roku?
Grażyna Kulik, Redaktor