Fot. Flickr.com, mikecogh
Sprzedaż za 80%, kupno za 100%
Cena, za którą osoby będące jednocześnie producentami i konsumentami mogą sprzedać nadwyżki energii elektrycznej do sieci to zaledwie 80% rynkowej stawki z ubiegłego roku. Jak podkreślają eksperci to bardzo niewiele. Różnica między ceną zakupu prądu, a jego sprzedażą jest znacząca. Prosument oszczędza energię, która kosztuje 0,5–0,6 zł a może ją sprzedać za 0,16 zł.
Polscy prosumenci
W polskich przydomowych instalacjach królują przede wszystkim takie metody wytwarzania prądu jak: małe wiatraki, systemy fotowoltaiczne oraz instalacje kogeneracyjne. W naszym kraju trzy tysiące gospodarstw domowych produkuje energię z paneli umiejscowionych na dachach, ale zaledwie trzysta jest przyłączonych do sieci. Jeśli wsparcie dla prosumentów nie będzie większe to nic w tej kwestii nie ulegnie zmianie.
Dotacja od NFOSiGW
Stawka za produkowaną energię sprzedaną do sieci nie jest na oszałamiającym poziomie. Jednak osoby decydujące się na mikroinstalacje mają możliwość uzyskania dofinansowania od Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Właśnie rusza nowy program dla prosumentów – można otrzymać 20-40% dotacji w połączeniu z kredytem preferencyjnym. Specjaliści zaznaczają, że program wesprze jednak zaledwie kilka tysięcy instalacji. Wskazują także, że pierwszą grupą, która powinna z wsparcia skorzystać są rolnicy. Prąd w naszym kraju stanowi ok. 12% wszystkich kosztów w rolniczej produkcji. Natomiast owe koszty są za zachodnią granicą dwukrotnie mniejsze.
Jeśli nie będzie Cię w domu, więcej zaoszczędzisz
W projekcie ustawy jest jednak jedna pozytywna zmiana dotycząca okresu rozliczania się prosumenta z przedsiębiorstwem energetycznym. Wydłużono go do sześciu miesięcy. Dlaczego okres ten tak zmieniono? Ponieważ gdy słońce świeci, czy wiatr wieje a w tym czasie nie ma nikogo w domu to występuje nadwyżka prądu sprzedawana do sieci po 0,16 zł za kWh. Natomiast w przypadku braku takiej pogody prosument musi kupić energię elektryczną za cenę ponad trzykrotnie wyższą. Dzięki mechanizmowi bilansowania jest możliwość odejmowania od zużycia prąd, który był dostarczony do sieci w ciągu ostatniego pół roku. W ten sposób ma się także skrócić czas zwrotu inwestycji z 20 do 15 lat. Eksperci są jednak zdania, iż nie należy spodziewać się lawiny zainteresowań tego rodzaju instalacjami.
Agnieszka Kierzkowska, Redaktor naczelny