Fot. Flickr.com
Jaki jest cel ustawy?
Dyrektywa z 2012 roku wymaga od państw członkowskich by zobowiązali sprzedawców energii i gazu do wdrożenia systemu, który ma na celu oszczędzanie energii. System ma zapewnić oszczędności zarówno w danym przedsiębiorstwie jak i u odbiorców końcowych. Bator dodaje, "że jest to zabieg celowy," obecnie sprzedawcy chcą sprzedać jak najwięcej energii, nie interesuje ich klient z małym zużyciem, ale setki tysięcy odbiorców to już zysk, co prawda niewielki ale zysk. Ustawa ma zmienić priorytety, ważna ma nie być cena energii czy jej ilość ale inne metody pozyskania tego, do czego zwykle wykorzystuje się energię. Przykładem może być temperatura panująca w budynku, dobry efekt można osiągnąć nie dzięki grzejnikom, ale dzięki termomodernizacji budynku.
Opieszałość Polski
Nowa ustawa o efektywności energetycznej jest jeszcze daleka do uchwalenia, a termin ustanowiony przez UE minął rok temu. Politycy sami opieszale zwołują posiedzenia plenarne w tej sprawie, czyżby nikt nie bał się kary jaką może nałożyć na nas Bruksela? Sprzedażą energii zajmują się spółki z kapitałem państwowym, a więc plan oszczędnościowy uderzyłby po kieszeni największe spółki państwowe. Dopatrywać się można celowości w takim działaniu, może lepiej zapłacić kilkadziesiąt tysięcy euro kary dziennie za zwłokę, niż stracić miliony na oszczędzaniu? Prawdą jest, że upalne lato ukazało jak bardzo Polska potrzebuje nie tylko nowych inwestycji w sektorze wytwarzania ale i regulacji dotyczących zużycia i efektywności.
Grażyna Kulik, Redaktor