Fot. Flickr.com, Tim RT
Jakie alternatywy?
Atomowej elektrowni nie da się wszędzie wybudować. Nie w każdym miejscu także opłaca się ciągnąć kable, które będą dostarczać elektryczną energię. Naturalnie można np. postawić wiatrak – o ile w danym miejscu odpowiednio mocno wieje. Projekt naukowców brytyjskich New Wave Energy ma wielkie szanse…
Latająca elektrownia
Brytyjczycy wymyślili elektrownie latającą, która składa się z niewielkich dronów. Drony mają na wyposażeniu fotowoltaiczne ogniwa oraz turbiny wiatrowe. Ciekawe jest miejsce produkcji energii – piętnaście kilometrów nad powierzchnią ziemi. Drony za pomocą promienników mikrofalowych przekazywałyby energię do naziemnych, specjalnych anten. Tutaj energia byłaby przetwarzana na prąd, a potem "wpuszczana" do sieci.
Są jednak wady
Nie można temu projektowi odmówić ambitności. Zauważalne są jednak dość znaczne wady, a największą z nich jest zbyt mała moc owych dronów – 50 kW. Aby zasilić jakąś większą aglomeracje konieczne będzie wyprodukowanie tysięcy takich dronów – co z kolei znacznie zwiększa koszty. Ponadto działanie dronów może zakłócać wiatr – targane przez ten żywioł dron może mieć problem z trafieniem w antenę. W przyszłości może to być jednak efektywny sposób na tani prąd.
Agnieszka Kierzkowska. Redaktor naczelny